Co tracimy przez kulturę przepracowania i jak ją zmienić?
W kulturze zachodniej, nastawionej na osiąganie i rywalizację, kojarzymy produktywność z maksymalnym wykorzystaniem zasobów, by osiągnąć maksymalny wynik. W erze pracy opartej na wiedzy zasobem stało się praktycznie wszystko – nie tylko materiały produkcyjne i finanse, ale również nasz czas, energia, wysiłek, umiejętności, koncentracja, inicjatywa, zaangażowanie i kreatywność. Przekładamy stare strategie na nowe okoliczności i z naszych zasobów staramy się wycisnąć jak najwięcej.
W pewnym momencie życia orientujemy się jednak, że nasze wewnętrzne zasoby nie są ani niewyczerpane, ani łatwo odnawialne. Z wiekiem pojawiają się też nowe obszary życia, którymi chcemy lub powinniśmy się zajmować. Kiedy staramy się robić więcej tymi samymi lub mniejszymi zasobami, nieuchronnie prowadzimy do ich wyczerpania.
Zmęczeni, przepracowani i zestresowani pewne tematy – czasem osobiście dla nas bardzo ważne – zaczynamy odpuszczać lub odkładać w czasie. Ambicje, zdrowie, szanse rozwoju zawodowego, regenerujący sen czy bliskie relacje nie wołają o uwagę, dopóki nie osiągną krytycznego stanu niezaopiekowania. Będą więc spychane przez pilniejsze i bardziej bieżące, chociaż niekoniecznie ważniejsze sprawy. A my – w panice – będziemy starać się jak najszybciej odkopać się z bieżących sprawy W pośpiechu pojawiają się błędy i niedopatrzenia. Owocują one problemami i jeszcze większą liczbą spraw do załatwienia. W efekcie lista bieżących spraw nigdy się nie kończy.
Z zewnątrz możemy wydawać się efektywni, natomiast nasze zasoby fizyczne i emocjonalne wyczerpują się zbyt szybko, by dało się je zregenerować.
Prowadzi to prostą drogą do wypalenia zawodowego, obniżenia inicjatywy i kreatywności oraz problemów ze zdrowiem w tym depresji. W takich warunkach trudno utrzymać wydajność. W konsekwencji pracowanie coraz więcej, które wydawało się doskonałą strategią na sukces, staje się przeszkodą do realizacji naszych zamierzeń.
Potrzeba więc nowego, długoterminowego stylu działania, który będzie pozytywnie wspierał realizację naszych planów – zawodowych i prywatnych.
Skoro tu jesteś, na pewno szukaliście już rozwiązań. Może wprowadziliście do organizacji medytację czy jogę, wykłady o stresie, ćwiczenia oddechowe albo inne wellbeingowe benefity. Zapewne pomagają doraźnie, ale mogą okazać się niewystarczające w długoterminowej perspektywie.
Zwróć jednak proszę uwagę, że wspominane przeze mnie aktywności są zasadne głównie wtedy, gdy już pojawiły się symptomy wyplenia zawodowego lub chronicznego stresu i przemęczenia. Mają uspokoić, zrelaksować. Ale gdy wracasz do swoich zadań i widzisz zaległości, setki powiadomień i otwartych spraw, wołających o Twoją uwagę, znów otrzymujesz dawkę stresu. Koło się zamyka.
Ok, ale czy przeciwdziałanie wypaleniu zawodowemu ma sens? Czy ta inwestycja jest tego warta? Odpowiem szczerze – to zależy. Prawdopodobnie tak. Nie ma sensu zgadywać, możecie to samodzielnie policzyć.
- Jakie są dla organizacji koszty częstych absencji chorobowych?
- Ile celów nie zostanie osiągniętych przez pracownika na długotrwałym urlopie zdrowotnym lub okresie wypowiedzenia?
- Ile kosztuje proces rekrutacji nowej osoby na miejsce pracownika, który odszedł?
- Ile utraconych możliwości lub kosztów pociąga za sobą przedłużający się wakat?
- Ile kosztuje onboarding nowego pracownika?
- O ile wyższej pensji może zażądać nowy pracownik w porównaniu do poprzedniego, gdy szybko chcecie zamknąć wakat?
- Jakie jest ryzyko, że nowozatrudniona osoba szybko zrezygnuje z pracy, ponieważ nie odpowiada jej kultura przepracowania?
Dalej aktualna pozostaje zasada Pareto, która mówi, że 80% sukcesu zawdzięczamy 20% działań, które wykonujemy. W jej duchu proponujemy Ci nowe podejście do produktywności – rozumiane jako osiąganie zamierzeń w optymalny sposób, bez zbędnego wysiłku i stresu.
Wdrożenie metody Getting Things Done w organizacji pozwoli uwolnić potencjał i zaangażowanie pracowników w zdrowy, długofalowy sposób.
Największa praca, jaka czeka jej adeptów, to porzucenie myślenia, że im więcej zrobisz, tym więcej osiągniesz. Jest to oczywiście prawda, ale tylko do pewnego momentu. Ten drobny haczyk zmienia zasady gry.
W zamian proponujemy rozsądne definiowanie, co tak naprawdę należy zrobić, by osiągnąć zamierzenia, a następnie działanie tam, gdzie pozytywny efekt będzie największy. To wszystko można robić w zgodzie ze swoimi zasobami czasu, energii i kontekstu, w jakim się znajdujemy. Bez poświęcania dodatkowych zasobów. Dzięki takiemu podejściu twój zespół będzie efektywny „tu i teraz”, jak i w długiej perspektywie czasu.
Jeśli zależy Ci na poznaniu rozwiązania, które wspiera długotrwały rozwój, zrównoważonym życiu, którego wszystkie obszary są zintegrowane oraz eliminowaniu zbędnego stresu i niepotrzebnych działań, dołącz do globalnego ruchu produktywności. Poznaj i zastosuj metodę Getting Things Done® – osobiście, w zespole oraz całej organizacji.